E-Literaci - pokoje współczesnej literatury pięknej


Doł?cz Do Nas

Zaloguj się by mieć dostęp do całości serwisu

Na forum: Wiersze czytane o porankuWiersz BiałyWiersz jako krótka forma-warsztatyRok 2024 Rokiem Czesława MiłoszaRymy-WarsztatyZakończenie konkursu "Kartka wielkanocna"ZMARŁA BARBARA ALICJA MAZURKIEWICZPantum -warsztatyWSPARCIE DLA Dziennika Literackiego E-Literaci.plŻYCZENIA WIELKANOCNE

Oct 08
2021


twitter

Grzybobranie w Lesie Rzuchowskim
dodany przez Isztad o godz. 09:38:34



Bywają takie dni, kiedy świat zamyka się tak szczelnie, że nie możesz oddychać. Myśli bombardują jak drapieżne ptaki …rozszarpują. I już nie wierzysz w nic. Ludzie to zombie, którzy wpatrują się uważnie, czekając na fałszywy ruch, cień słabości. Każdy, kto ci współczuje jest wrogiem. Widzisz nie troskę, ale uśmieszek politowania i dobrą radą, dawaną jak ochłap. Nie potrzebujesz rad, ale tych trzystu złotych, żeby na chwilę odwlec egzekucję. „Przyjaciel” nie szczędzi Ci psychoanalizy „a powinnaś była…” Nie potrzebujesz porady psychologa. To już stan dla psychiatry, ale nie pójdziesz, bo co on może wiedzieć. Nie odbierasz telefonów, bo nie masz siły słuchać, tłumaczyć po raz setny kobiecie po tamtej stronie, że nie masz, że nikt nie pożyczy. Łzy płyną po twarzy, nie ze smutku, ale z wściekłości na własną głupotę. Ukrywasz się w sobie, głuchniesz i ślepniesz, porzucasz wszystkich. Twoje myśli stają się siecią łowiącą kłopoty, a ręce nabierają nadludzkiej mocy, zrywając spod sufitu suszarkę, łamiąc nogę u stołu. Porządną, z drewna. Wściekłość, bezradność, bezsilność, bezwolność.

Wreszcie przychodzi otępienie. Niech się dzieje co chce. I co z tego, że umrzesz i zostawisz komuś swoje rachunki do zapłacenia? Pochowają cię przecież. I się skończy. Bo już nie masz siły uśmiechać się do bezczelnej kobiety, która z entuzjazmem wita cię na chodniku po 5 latach, odkąd spłaciłaś za nią pożyczkę. Jej „ja pamiętam, oddam wszystko, zapisałam sobie ile” jest jak policzek, a raczej mocny cios w dołek. Bo cię skręca i masz zamiar ją zabić tam na miejscu i rozdeptać kałużę jej krwi. I wtedy ratuje cię zupełnie obca kobieta. Bez słów, tak naturalnie jakby nie robiła w życiu nic innego, tylko prosiła numer konta. I już. Przesyła ci 500 zł, a ty wiesz, że w tę czerń, z której utkałaś swój świat wpadł promień i topi ją. Masz odrobinę nadziei, że jutrzejszy dzień nie będzie gorszy.
I przestajesz rozmyślać jak będą wyglądały twoje zwłoki, kiedy cię znajdą.

Jedziesz do lasu. Pierwsze podgrzybki, mech taki zielony, że nie sposób opisać. Chodzisz wypatrując oczy. Zaklejasz rany ciszą i spokojem. Dostojeństwem drzew. Chcesz się zanurzyć w koronkowy cień liści paproci. Chcesz wrócić do życia, z którego zboczyłaś. Bo uświadamiasz sobie, że twoje długi to tylko kolumny cyfr, wymięte papierki i zaśniedziałe blaszki. Spłacisz. Żyjesz, masz przed sobą tyle dni. Może znowu ktoś poda rękę. Albo rozśmieszy, pogada w środku nocy o muzyce. Możesz wszystko, czy to takie trudne wygrać w lotka? Wszystko będzie dobrze, ułoży się.

Ci, którzy zginęli w tym lesie już nie mogą nic. Może jeszcze gdzieś krążą drogocenne pyłki popiołu, w który zostali zamienieni. Może nie. Pamięć zaciera ślady. Myślisz o Nich. A obok czujesz obecność psa. Idzie za tobą, a ty zastanawiasz się, czy pies może być duchem. Może! Przecież towarzyszy ci wiernie. Nadal szuka pana, który zniknął mu w tym miejscu na zawsze. W Lesie Rzuchowskim. Niedaleko Chełmna, w którym unicestwiono tyle istnień, drogocennych bytów, niepowtarzalnych, jedynych. Genialnych muzyków, fizyków, kupców. Zwykłych ludzi. Zasmarkane dzieciaki. Piękne panny. Rozbrykanych nastolatków, potykających się o własne nogi. Jadzię Krel w różowym płaszczyku. I już wiesz, że nie masz prawa myśleć o śmierci. Z powodu nic nieznaczących cyfr z minusem na bankowym rachunku.

Masz chodzić po lesie i myśleć o Nich. O mieszkańcach twojego miasta. Żydach zabranych na zatracenie i niepamięć. Tak możesz ich ratować. Tam, po drugiej stronie nie mają ust, aby zdać rachunek na Sądzie. Wyrywasz ich oprawcom, kiedy nie pozwalasz o Nich zapomnieć. Jesteś ich adwokatem. Ratujesz przed nicością. A oni ratują ciebie.


Danuta Ostrowska”Isztad”, Kłodawa


Tylko zalogowani użytkownicy mog? czytać i dodawać komentarze
Autor: Isztad
Dołaczył/ła:
30.09.2016
20:30:41

Miasto:
Kłodawa
Data urodzenia:
1957-04-11

Zarejestruj się by mieć dostęp
do wszystkich opcji serwisu.
Informacje:
» Tekst czytany był: 522 razy.
» Dodano 7 komentarzy do tekstu.
» Tekst lubi 1 osób.

Sprzedam powierzchnie reklamowć na portalu www

Muzyka i Edukacja > Ksi?żki > Czasopisma

Zapraszam do kontaktu
Użytkowników Online
Gości Online: 2
Brak Użytkowników Online

Nieaktywowany Użytkownik: 0
Najnowszy Użytkownik: ~Robert Furs

PRAWA AUTORSKIE ZASTRZEZONE

Copyright © E-Literaci.pl Kwiecień 2010 - 2024
Witryna jako całość i poszczególne jej fragmenty podlegają ochronie w myśl prawa autorskiego
wykorzystywanie bez zgody włałciciela całości lub fragmentów serwisu jest zabronione
Serwis powstał wg pomysłu Barbary Mazurkiewicz

Serwis literacki E-Literaci dedykuje wnuczce Nikoli, gdyż powstał w dzień jej urodzin.
Serwis, zarejestrowany w Sędzie tytułem prasowym, jako Dziennik.

26,861,599 Unikalnych wizyt
Redaktor naczelna - Jadwiga Bujak
Administrator - Jadwiga Łowkis (babajaga)
Moderator - Kasia Dominik